sobota, 6 września 2014

Współdodatek zatwierdzony przez LPS z prawiepozdrowieniami dla opowiadań BTR.

             Wielka świętość Latającego Potwora Spaghetti w końcu przyzwoliła na powrót działalności załogi CoTyPieprzysz, z tego też tytułu duet autorek postanowił sprezentować wam nic niewnoszący do waszego marnego życia dodatek na temat kolejnych dziwów blogosfery.

            Zaczniemy od sytuacji która nas osobiście dotknęła. Ostatnimi czasy spotkałyśmy się z nieciekawym i stosunkowo smutnym zjawiskiem w internetach. Ludzie nie są w stanie wyczuć sarkazmu nawet kiedy jest on TAK oczywisty jak to, że "Ostatni Władca Wiatru" nie doczeka się sequela. [A jednak może to nawet lepiej.]

          PRZYKŁADOWO uznajmy, że jest blogerka. Owe dziewczę od kilku lat pisze stosunkowo popularne opowiadanie o BTR [owszem powracamy do tematu owego fandomu], które ani na jotę się nie zmienia mimo SUGESTII z naszej strony. No ale zostawmy kwestie stylu pisania autorki, a skupmy się raczej na głównym torze posta. Nasza interwencja, zrozumiana całkowicie opacznie autorkę, która sarkazmu nie zrozumiała [bądź po prostu się przyznać nie chciała] i uznała nasz komentarz z konta Harii za znak rzeczywistego podziwu względem jej 'postępów twórczych'.

        
Czymże znowu sobie dziewoja zasłużyła sobie na taki hejt od nas?

        Zacznijmy zatem od początku. Para bohaterów pobocznych wspomnianego opowiadania bierze ślub. Wszystko jest cud, miód, nie odbiega od normy autorki. Nagle, niczym zboczeniec na ulicy pojawia się przed naszymi oczyma WIERSZ. Przez wielkie W, a raczej przysięga, ale to już szczegół.
Trzeba przyznać, wywarła na nas podejrzanie dobre wrażenia, a w głowie zaroiła się myśl:

       Wrodzona podejrzliwość skłoniła nas do zasięgnięcia pomocy u wujka Google, bo ewolucja autorki była co najmniej DZIWNA. Wyniki wyszukiwania jakoś specjalnie żadnej z nas nie zaskoczyły. Wiersz był perfidnie zerżnięty z konkursu na najpiękniejszą przysięgę małżeńską.

Gdyby autorka zmieniła więcej niż zaznaczone przez nas na czerwono słowa, albo chociaż dała jakąkolwiek adnotacje, że przysięga jej dziełem nie jest, to to zapożyczenie można by było wybaczyć.
ALE NIEEEE.... Nasza pseudopisarka jest zbyt leniwa na jakiekolwiek większe działanie w tym kierunku. Małe, drobne paluszki zapewne zwiędłyby niczym niewinny kwiatek Avis, zapomniany na dobre pięć tygodni. (Pamiętamy [*]).
Wróćmy jeszcze na chwilę do komentarza zostawionego z konta Harii. Czy HARIA kiedykolwiek bez sprawdzenia takich rzeczy, z emotkami i entuzjazmem napisałaby TAKI komentarz? Autorki blogów BTR powinny o tym już doskonale wiedzieć. Co gorsza kolejne o wiele bardziej sytuację prostujące komentarze nie były upubliczniane przez wspomnianą blogerkę.

Nienawidzę kiedy ktoś manipuluje komentarzami...Nah!
_____________________________________________

Dlaczego po raz kolejny męczymy bezbronną autorkę wspomnianego bloga? Bo swoją postawą, bardzo niesprawiedliwą trzeba zaznaczyć, sama bije w głoszoną przez nią ''WOLNOŚĆ DLA BLOGÓW''.